Co to są zasoby ludzkie? I o zasobach w ogóle

Język się zmienia. Kiedyś termin „zasoby” przywołałby nam zapewne takie skojarzenia, jak:

  • zasoby naturalne – twory  organiczne (rośliny, zwierzęta, ekosystemy) i nieorganiczne (atmosfera, wody, minerały);
  • zasoby ekonomiczne – podstawowe składniki wzrostu gospodarczego;
  • zasoby kopalne – przewidywana do eksploatacji ilość kopaliny w złożu;
  • zasoby bankowe – fundusze stanowiące źródło czynnej działalności banku;
  • zasoby pieniężne – środki pieniężne posiadane przez przez kogoś itp.

Od jakiegoś czasu jednak mamy do czynienia z rozszerzającym się znaczeniem tego terminu. I tak karierę robi zwrot „zasoby ludzkie”, który rozumie się po prostu jako siłę roboczą lub politycznie poprawniej: ogół ludzi w wieku produkcyjnym wraz z ich kwalifikacjami, umiejętnościami, zdolnościami i motywacją. Dziwi mnie to, że daliśmy się postawić obok np. paliwa i wody, ale trzeba przyznać, że termin się przyjął i napuszył: zarządzanie zasobami ludzkimi, menedżer zasobów ludzkich, studium zarządzania zasobami ludzkimi…

Oprócz tego, że jesteśmy dla kogoś zasobem, to (na szczęście) posiadamy też własne zasoby, tzw. zasoby osobiste. Naszym zasobem osobistym może stać się cokolwiek (przedmioty, niezbędne narzędzia do pracy, warunki, np. unormowany, niestresujący porządek dnia, pieniądze, informacja, poczucie sprawowania kontroli nad własnym życiem), o ile jest nam to dostępne i zostanie wykorzystane do zaspokojenia naszych doraźnych potrzeb lub realizacji naszych celów. Zasobem osobistym jednostki mogą być także inni ludzie, a nawet traumatyczne doświadczenia, jeśli zostaną wykorzystane w konstruktywny sposób.

Niepisana tradycja językowa każe nam przypuszczać, że i inne rodzaje zasobów pojawią się z czasem w naszym języku. 🙂

Dodaj komentarz